Od kiedy zacząłem fotografować produkty, bez wątpienia moim przyjacielem stał się tethering. Początkowo wykorzystywałem w tym celu Nikona D750 wraz z kablem od TetherTools’a. Jednak po przesiadce na Lumix’a S5, który wyposażony został w USB typu C, musiałem znaleźć coś z tym właśnie złączem.
W fotografowaniu w studio, nie wyobrażam sobie pracy bez podglądu zdjęć na większym monitorze. Kluczowa jest tutaj stabilność połącznia pomiędzy aparatem a komputerem. W świecie tetheringu królowała dotąd jedna wspomniana już firma, ale czy na długo?
Nie ma co ściemniać… Fotografia jest droga. Wydając sporo pieniędzy na aparaty, obiektywy, oświetlenie, często zastanawiamy się i szukamy możliwości zaoszczędzenia. Można to zrobić na drobnych rzeczach, np. kablach. I właśnie w tym wpisie przedstawię Wam produkt warty uwagi.
Standard USB-C, to coś, czemu kibicuję od dawna. Jedna symetryczna wtyczka, za każdym razem pasuje do gniazda, po prostu nie można podpiąć tego inaczej. Urządzenia też nie mają z nim problemów, ponieważ jest to standard, więc sprawa jest tutaj prosta. Jednym przewodem jestem w stanie naładować powerbank, telefon, aparat, laptop. Minimalizuje to ilość potrzebnych kabli. Problem jednak może się pojawiać, jeżeli zaczynamy korzystać z dłuższych kabli, a takich na ogół potrzebujemy do tetheringu.
Wersja budżetowa
Przy okazji „komputerowych” zakupów, wpadł mi w oczy najzwyklejszy 3 metrowy kabel USB-A – USB-C, za około 40 zł.
Po otrzymaniu zakupu, nadszedł czas na testy, które wyszły średnio, jeżeli nie powiedzieć, że słabo. O ile kabel pozwalał np. ładować telefon, tak o transmisji danych pomiędzy aparatem, a komputerem, było można zapomnieć. Komputer cały czas otrzymywał informację, że urządzenie (aparat) zostało odłączone lub podłączone. O wspomnianej już, stabilności połączenia, nie było tutaj mowy.
Dla dobra mojego sprzętu, zacząłem się przyglądać kablom dedykowanym pod tethering.
Pod lupę wpadł oczywiście 4,6 metrowy kabel TetherTools’a, ale koszt 260 zł zwalał z nóg. Poza tym, cały czas nie miałem pewności, czy ten kabel będzie zachowywał się inaczej, niż ten budżetowy za 40zł. Niestety pakowane są one w blistry, które trzeba zniszczyć, aby dostać się do produktu. Skutkuje to tym, że takiego zakupu niestety nie będę mógł zwrócić. Nie wiem czy tak są pakowane wszystkie kable od TeterToolsa, ale tak było chociażby w przypadku kabla, który kupiłem do Nikona kilka lat temu.
Światło w tunelu
Pewnego dnia, najprawdopodobniej za sprawą wpisywania w przeglądarki słów kluczowych na temat kabli, Instagram podsunął mi reklamę firmy Mathorn, która momentalnie zwróciła moją uwagę. Po pierwsze, tym że posiadają w swojej ofercie przewody 5 metrowe dedykowane do teteringu oraz tym, że cena takiego kabla to około 160 zł czyli ok. 100 zł mniej niż krótszy odpowiednik od TetherTools’a.
Czy tańsze może być dobre?
Napisałem do producenta z zapytaniem o możliwość, przetestowania tego kabla, a dokładnie Mathorn MTC-501 USB-A – USB-C 5m. W odpowiedzi otrzymałem kabel na testy, za co z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować.
Co zwróciło moją uwagę? Na pierwszy rzut oka – opakowanie.
Kabel przychodzi w dedykowanej torebce strunowej. Nie jestem fanem pakowania wszystkiego w plastik i kibicuje rozwiązaniom mniej zaśmiecającym naszą planetę, ale z dwojga złego plus za opakowanie, które mogę otworzyć i zamknąć za sprawą struny. Umożliwia to sprawdzenie i w razie potrzeby jego zwrot, bez problemów z niszczeniem opakowania. Dodatkowo produkt jest spięty taśmą z rzepem, co zapewnia ład w kablach i nie powoduje samoistnego rozplątywania się przewodu.
W pierwszym kontakcie czuć, że kabel jest solidnie wykonany i nie jest to zwykły przewód do ładowania. Złącza wykonane są starannie, pasują idealnie do gniazd zarówno aparatu, jak i komputera.
Kolor – jaskrawy (jasnobłękitny) jest dobrze widoczny nawet w przyciemnionym studio.
Podpinamy LUMIX’a S5
Czas na testy ze sprzętem, bo o to najbardziej w tym wszystkim chodzi. Aparat ustawiony na plik RAW, które z tej puszki zajmują ok. 36MB, więc jest to „trochę” danych.
Po połączeniu z aplikacją Lumix Tether 2.6 i szybkiej konfiguracji, aparat umożliwia sterowanie, podgląd „na żywo” i przesyłanie plików na dysk komputera, w sposób płynny i stabilny. Nie wykonywałem pomiarów laboratoryjnym testerem prędkości, ale kabel Mathorn MTC-501 umożliwia płynną pracę i w mojej opinii, niczym nie odbiega od pracy na wspomnianym zestawie Nikon D750 wraz z kablem od Tethertools’a.
Podpinamy Nikona Z6 II
Dzięki możliwości dostępu do Nikona Z6 II (dzięki Waldek), stwierdziłem, że fajnie było by go sprawdzić w pracy właśnie z tym aparatem. Konfiguracja jest trochę inna, ponieważ do połączenia wykorzystujemy oprogramowanie firmy Adobe – Adobe Lightroom z wtyczką umożliwiającą podpinanie aparatów firmy Nikon. Krótka sesja, kilka ujęć i tutaj również bez zastrzeżeń. Tutaj ważna uwaga dla posiadaczy Nikonów – aby aparat był wykrywany przez Adobe Lightroom, należy mieć w aparacie pustą kartę! Tak, dziwne, ale testując ten zestaw, spotkaliśmy się właśnie z tym problem. Co do samego przewodu, to wszystko działa bez zarzutu, a pliki z puszki trafiają prosto na komputer w zaledwie niecałą sekundę, co zapewnia komfort pracy na bardzo wysokim poziomie.
Czy warto kupić Mathorn MTC-501 USB-A – USB-C 5m?
Każdy, kto wykonuje sesje w studio, wie jak ważnym narzędziem jest tethering. Zapewnia on podgląd materiału w rzeczywistym czasie, na dużym monitorze, co we wspomnianej profesjonalnej fotografii (ale także i tej amatorskiej;)) oszczędza czas i pieniądze. Tanie kable niestety nie posiadają jakości, która umożliwiałaby stabilną i płynną pracę. Drogie kable, które zapewniają komfort, niestety są… drogie. Dlatego uważam, że warto zainteresować się kablami ze stajni Mathorn. Są one alternatywą do drogich Tetertools’ów, oferują bardzo dobrą jakość w przystępnej cenie, więc czego chcieć więcej?