Zostałem posiadaczem tego urządzenia na początku 2015 roku. Co mnie skłoniło do zakupu i dlaczego akurat ten model???
Jak każdy amator sportu uważam, że warto mierzyć swoje sportowe poczynania. Nawet w moim komunijnym rowerze licznik był nieodzowną częścią wyposażenia roweru – bez niego po prostu nie ruszałem się z miejsca;) Pierwsze 3 liczniki to były niezniszczalne SIGMY, a po sigmach przyszła pora na bezprzewodowy licznik KROSS’a z serii KRC315W. Licznik który uważam za bardzo udany ale nie idealny.
Oprócz mierzenia kilometrów oraz czasów, fajnie byłoby zapisać sobie trasę gdzie się było. Tutaj padło na (nie będę oryginalny) słynne Endomondo, które na rowerze sprawdzało się średnio, jeżeli nawet gorzej niż „tak sobie”… zrywało… liczyło za dużo/mało…jednym słowem cuuuuda.
Po wielu męczarniach z rejestrowaniem tras w Endomondo postanowiłem zrezygnować na rzecz Locus’a – darmowa nawigacja na smartphone’a, która umożliwiała rejestrowanie i nawigowanie kursów, a w płatnej wersji potrafi dużo więcej. Było to dosyć dobre rozwiązanie, które stosowałem przez długi czas, ale rozwiązanie to miało jedno dosyć kluczową wadę…było uciążliwe! Żeby śledzić swoje poczynania, musiałem nagrać trasę, a po treningu ślad zrzucałem do pliku GPX, który następnie na komputerze importowałem do Endomondo – tak, żmudna robota, ale działało 😉
Drugim istotnym czynnikiem była wygoda. Nawigowanie na telefonie jest dobrą opcją ale nie na rowerze. Częste sprawdzanie na telefonie jest niepraktycznie i niebezpieczne. Oprócz tego, uruchomiony GPS oraz Internet w tle (do pobierania map) rozładowywał w błyskawicznym tempie baterie. Ile to tras przepadło z powodu rozładowania…
Mój stopień irytacji podczas treningów sięgał zenitu. Zacząłem zastanawiać się na rozwiązaniem z wykorzystaniem specjalnego uchwytu do telefonu i powerbanka. Niestety to rozwiązanie po głębszej analizie również nie było satysfakcjonujące. Mocowanie telefonu w uchwycie wiązało się z utrudnieniami podczas obierania rozmów. W uchwytach bez specjalnej ochrony telefon wystawiony był na warunki atmosferyczne, z kolei w uchwytach ze specjalną ochronną kieszenią, utrudnione było korzystanie z wyświetlacza. Dodatkowo występuje problem z zasilaniem i podłączaniem powerbanka.
Wniosek: Trzeba kupić licznik rowerowy z nawigacją!
Jaki?
Od momentu jak tylko postanowiłem zakupić nawigację rowerową zaczął się wielki dylemat – jakie to ma być urządzenie?
Wiele razy, podczas wycieczek rowerowych z kumplem z pracy miałem możliwość testowania nawigacji z których korzystał. Przez jego ręce przewinęło się na prawdę sporo takiego sprzętu, ponieważ co jakiś czas dostawał nowe urządzenia na testy (recenzje można znaleźć na jego blogu blog.bobiko.pl). Sam osobiście korzystał z Garmina Dakoty, urządzenia które wydało mi się najbardziej przyjazne do korzystania. Kilkunastodniowy research urządzeń Garmina. Czytanie specyfikacji. Porównywanie funkcji. Opinie. Fora. To wszystko pozwoliło mi na sprecyzowanie dokładnie tego co potrzebowałem.
Założenie było takie, że musi to być wytrzymały licznik, z możliwością pomiaru „wszystkiego” czyli m.in. pomiaru tętna przez pas ANT+, kadencji, prędkości itp. Urządzenie musi być wyposażone w nawigację, która bez problemów poprowadzi po wyznaczonym szlaku. Przy tym wszystkim licznik powinien być łatwy w użyciu.
Padło na model Garmina EDGE 810. Opinie w Internecie dosyć skąpe ale na ogół pozytywne. Dodatkowo urządzenie (po sparowaniu z telefonem) oferuje opcję śledzenia na żywo oraz kilka opcji społecznościowych.
Decyzja: kupuję!!!
Pierwsze wrażenie…
Zakupiłem „Gremlina”, a dokładnie zestaw Garmin Edge 810 Bundle czyli:
- licznik Garmin EDGE 810,
- dwa standardowe uchwyty oraz jeden „zewnętrzny” na „szosę”
- czujnik tętna Premium HRM3
- czujnik prędkości/rytmu GSC 10
Co do samego zakupu to licznik zakupiłem na stronie poznańskiego sklepu www.garmin24.pl i muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem realizacji zamówienia! Świetny kontakt z sprzedającym, który po sfinalizowanej transakcji zadzwonił z pytaniem czy wszystko działa i jak się sprawuje! Polecam z czystym sumieniem i dodam, że nikt mi nie płaci za tą reklamę!!! 😀
Wracając do urządzenia…pierwsze wrażenie pozytywne. Solidnie wykonana obudowa. Wszystko z dobrej jakości plastiku, dopasowana obudowa która nie piszczy, nie skrzeczy. Wszelkie łącza zakryte gumowymi zaślepkami z którymi po prawie roku użytkowania nic się nie dzieje.
Kolorowy wyświetlacz też na plus. Co prawda nie są to wyświetlacze znane z nowoczesnych smartphone’ów ale w nawigacjach z którymi miałem do czynienia ten na prawdę jest dobry.
Montaż
Montowanie urządzenia banalnie proste…czujnik kadencji/prędkości na tak zwane „zipki” lub jak kto woli „tytyrytki”, uchwyt na gumki.
Parowanie urządzeń bez większych problemów. Po wybraniu opcji szukania urządzeń i przekręceniu korby wszystko „samo” się ustawiło.
No to jedziemy???
Nie tak prędko… Co prawda urządzenie od razu jest gotowe do pracy ale warto poświęcić trochę czasu na ustawienie profili roweru oraz aktywności. O co chodzi???
Jeżeli ktoś posiada kilka rowerów, to do każdego można dokupić osobne czujniki kadencji, prędkości, mocy i skonfigurować wymiary koła, korby…urządzenie staje się uniwersalne i cała filozofia polega tylko na wybraniu wtedy odpowiedniego profilu w zależności od maszyny. Dla kogoś kto trenuje mtb i kolarstwo szosowe jest to wręcz idealne rozwiązanie. Po zakupie czujnika kadencji/prędkości do drugiego treningowego roweru byłem wniebowzięty tym, że nie muszę kupować drugiego licznika. Wszystkie dane zawsze mam w jednym „centrum dowodzenia”.
Co do profilu aktywności, to jest to również nie skomplikowana funkcja. Mianowicie możemy ustawić jakie opcje mają nam się pojawiać na wyświetlaczu licznika. Można utworzyć osobny profil do jazdy rekreacyjnej, gdzie na wyświetlaczu będzie wyświetlała się oprócz prędkości np. temperatura czy godzina zachodu słońca oraz profil do jazdy sportowej gdzie zależy nam na wyświetlaniu czasu, prędkości, rytmu, tętna.
Sam mam ustawionych kilka profili m.in. do jazdy rekreacyjnej, treningów, wyścigów i trzeba przyznać, że dosyć przydatna funkcja – nie spodziewałem się, że będzie ona tak często wykorzystywana.
Dobra mamy rower z czujnikami…mamy pas do mierzenia tętna…mamy profile…jedziemy??? Nie…instalujemy na swoim smartphone aplikację GarminConnect – program, który po połączeniu przez bleutooth uzupełnia naszą 810’tkę o kilka ciekawych funkcji.
Pierwsza z nich to planowanie kursów i eksportowanie ich do „gremlina”. W serwisie GarminConnect mamy możliwość zarządzania aktywnościami, kursami itp. Mamy dostęp do statystyk, planów treningów, opcji społecznościowych i wielu, wielu innych opcji. Sama aplikacja mobilna może nie ma ogromnych możliwości ale tak naprawdę służy ona do „pośredniczenia” pomiędzy serwisem GC, a naszą 810’tką. O co dokładnie chodzi, opowiem kawałek dalej 😉
Jedziemy!!! …czyli jak to działa w praktyce
Trasa narysowana w serwisie GarminConnect. Przesłana do urządzenia za pomocą aplikacji mobilnej i połączenia przez BT. Woda w bidonach! Wsiadamy na rower… dusimy guzik start/stop na urządzeniu i jedziemy. Po uruchomieniu urządzenia wyszukanie satelit następuje bardzo szybko i podczas dotychczasowego korzystania nie zdarzyło się, żeby sygnał został zerwany (nie liczę tutaj wejść do budynków czy do przejść podziemnych – w tych miejscach GPS po prostu nie ma prawa działać).
810’to wszystko liczy…mierzy…nawiguje… kończymy jazdę, guzik start/stop…zapisujemy trening i??? I trening (przy założeniu ze mamy sparowany telefon przez bt i połączenie z Internetem) właśnie został opublikowany w GarminConnect.
Prawda, że proste??? Jednak pewnie powiesz: „eeeeeee…ja mam endomondo/strave/coś innego…to lipa nie skorzystam z tego” Nic bardziej mylnego!!! Endomondo oraz Strava można sparować z GC i treningi automatycznie będą się pojawiały we wszystkich serwisach – magia!!!;) Prosty bajer, bez którego teraz nie wyobrażam sobie korzystania z licznika. Aktywności są zapisane w serwisach i można do nich wrócić, kiedy tylko nam pasuje. Cała praca po treningu związana z urządzeniem, to tylko podłączenie do ładowarki. That’s it!!!
I tylko tyle??
Właściwie to nie… Urządzenie samo w sobie jest kombajnem do treningów. Oprócz nawigowania i wyświetlania naszych osiągów umożliwia ściganie się z tzw. wirtualnym partnerem, a nawet przeprowadzenie dokładnego planu treningowego. Po wcześniejszym przygotowaniu w GarminConnect planu treningu, a następnie wgraniu go do urządzenia, 810’tka sama zadba i poinformuję Cię co w danej chwili masz robić, w której strefie tętna i z jaką kadencją powinien zostać przeprowadzony trening w danej chwili. Możliwości są ogromne i jest to temat na oddzielny artykuł!
Sprzęt idealny???
Chciałbym to powiedzieć ale niestety przez rok użytkowania zdarzyło się kilka wpadek! Pierwsza przytrafiła mi się podczas majówkowego wyjazdu w góry (o którym możesz przeczytać tutaj).
Dwa dni przed wyjazdem zaktualizowałem oprogramowanie do wersji 3.60…zemsta przyszła szybko! Podczas całodziennego kręcenia po Izerach, sprzęt pod koniec dnia sam się wyłączył (chociaż bateria wskazywała na 54%). Po uruchomieniu urządzenia było można trasę rejestrować dalej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Po zakończeniu trasy, wszystkie próby przesłania aktywności do GC kończyły się fiaskiem, a uruchomienie w urządzeniu przebytej trasy powodowało jego twarde zawieszenie. Po wielu próbach ratowania tej trasy…eksportowania do plików GPX, TCX…ręcznego ich edytowania …używania programów do naprawy… nic nie pomogło!!! Pomoc techniczna Garmina uznała, że muszę wykonać przywrócenie ustawień fabrycznych, a straconej aktywności nie da się w żaden sposób odzyskać. Wycieczka życia i niestety takie rozczarowanie sprzętem.
Drugą wpadkę 810’tka zaliczyła podczas sierpniowego tripu… Podczas wycieczki „gremlin” dwa razy się zawiesił…trasy co prawda nie straciłem ale była podzielona na części i muszę przyznać, że cała ta sytuacja niesamowicie podniosła mi ciśnienie. W końcu od urządzenia z tej półki cenowej wymaga się bez awaryjności. Po powrocie do domu, wykonałem przywrócenie ustawień fabrycznych i do tej pory (odpukać) nic się nie dzieje…
Co do stabilności, to warto jeszcze podkreślić sporadyczne problemy z przesyłaniem aktywności zaraz po zakończonej jeździe. W większości przypadków wystarczyło wejść w menu i przesłać jeszcze raz ostatnią jazdę do telefonu, a dosłownie w kilku wypadkach było potrzeba uruchomić ponownie telefon i/lub Garmina. Niestety tutaj nie można jednoznacznie przypisać wady, ponieważ równie dobrze problem mógł leżeć po stronie telefonu i aplikacji mobilnej, a nie samej 810’tki.
Do jakiegoś czasu istotnym problem było wgrywanie kursów z plików GPX lub TCX. Początkowo do tego używałem GC, ale import plików do serwisu często kończył się niepowodzeniem (GC ma jakiś problem z niektórymi plikami). W przypadku plików, gdzie udał się import, to dodane trasy pojawiały się jako nowe aktywności, a te automatycznie przesyłane do „sparowanych” serwisów…i weź tu się tłumacz na endo, że nie przejechałeś tej trasy tylko, to takie plany 😉 W każdym razie po wielu poszukiwaniach udało się znaleźć rozwiązanie.
Podczas podłączenia urządzenia do komputera w folderze Garmin (na karcie pamięci – jeżeli z niej korzystasz) należy utworzyć folder o nazwie NewFiles i tam skopiować pliki GPX lub TCX. Urządzenie podczas uruchamiania, przerobi te pliki na pliki FIT i przeniesie je w odpowiednie miejsce. Operacja jest wykonywana jednorazowo podczas uruchamiania urządzenia, przez co może ono potrwać trochę dłużej.
Kolejną wadą jaką można wymienić to brak wymienialnego akumulatora. Co prawda słuszność tej wady można podważyć i nie przeszkadza ona w jakiś szczególny sposób, to kumpel (ten od nawigacji;) znacząco ją podkreśla. Osobiście wady tej jakoś nie dostrzegam, może przez to, że nigdy nie podróżowałem przez kilka dni nie zjeżdżając do „bazy”. Zawsze po powrocie do domu ładuję urządzenie – w końcu nigdy nie wiadomo czy następny raz nie pójdzie się na rower wcześniej niż się planowało. Podczas normalnego korzystania czyli rejestracja trasy + nawigacja przy najdłuższych wyprawach (ok 8h) poziom baterii nawet nie zbliżył się do niebezpiecznego stanu całkowitego rozładowania.
Czy warto???
Mówić (albo pisać) o EDGE’u 810 można by tu jeszcze długo, ale reasumując w kilku zdaniach, trzeba przyznać, że wykonanie jak i użyteczność tego urządzenia jest na wysokim poziomie. Dla kogoś, komu rower nie służy tylko do jeżdżenia do sklepu, a do wykonywania regularnych planów treningowych jest wręcz idealne. Dla osób szukających przygód podczas kilkudniowych wycieczek z sakwami (ze względu na m.in. brak wymienialnych akumulatorów) polecałbym raczej coś innego.
Należałoby jeszcze poruszyć dokładniej kwestie samego serwisu GarminConnect jak i aplikacji mobilnej ale to jest temat na osobny post.
Pozdrower 😉
PS. Masz jakieś pytania co do 810’tki? Pisz maila lub komentarz! Postaram się odpowiedzieć na wszystkie wiadomości.
[…] choćby dlatego, że miałem wśród znajomych użytkowników tegoż urządzenia (nawet jeden napisał recenzję), dzięki czemu znałem wady i zalety urządzenia. Zupełnie przypadkowo trafiłem […]
Ceny nie ma :]
Ceny są różne w zależności czy kupuje się cały zestaw czy osobno licznik, czujniki i uchwyty 😉
Jak się spisuje 810 do tego momentu?
Oprócz tych kilku „problemów” o których napisałem w artykule, to urządzenie do tej pory sprawuje się znakomicie. Oby Garmin służył tak dalej 😉
A mój się podczas nawigacji zacina, kieruje mnie w jedną stronę i karze zawracać i gania mnie w kółko ? jak nie wyłączę wszystkich opcji omijania to nie obliczy trasy 80% i zawiesza się !!
Tak to (odpukać) nie miałem. Jaką masz wersję oprogramowania?
Testowales nawigację w lasach ? Czy gubi sygnał ? Jak z mapami ile masz miejsca na wgranie map ? Szukam nawigacji na wyprawę po Gruzji i Armenii, musi mieć dużo miejsca na mapy.
Większość moich tras prowadzi przez lasy i nie ma żadnego problemu. Jedyny przypadek kiedy 810’tka zgubiła sygnał GPS, to moment kiedy przechodzilem przejściem podziemnym na perony – ale na to mocnych chyba nie ma;) Co do pojemności, to szału nie ma (coś chyba około 50MB – sprawdzę po powrocie z pracy i potwierdzę). Na szczęście jest slot na karte microSD i możesz dodać pamięci ile tylko potrzebujesz;) Daj znać co wybierzesz i jak wyprawa!!! 🙂
Ile 810 ma wolnego miejsca na dodatkowe mapy ?
Dokładna pojemność urządzenia to: 105 MB, gdzie wolna pamięć, to zaledwie 54 MB
Masz jeszcze ten sprzęt?
Niedawno dostałem używaną 810, wszystko wygląda super poza jedną rzeczą: nie umiem z poziomu Garmin Connect na Androida wrzucić Kursu. Mam Kurs, wybieram Wyślij na urządzenie, pojawia się lista podłączonych urządzeń i… to wszystko! Nie da się wybrać podłączonego 810, ani nie ma przycisku Wyślij/Gotowe czy jaki tam powinien być…
Też tak masz?
U mnie to wygląda tak, że klikasz tak jak pisałeś, zaznaczasz z listy urządzenie. Pojawia się wtedy „ptaszek” przy nazwie i klikasz Gotowe. W aplikacji dostajesz komunikat, że teraz kurs jest dostępny w urządzeniu. Po chwili na Garminie następuje synchronizacja i komunikat, że przesyłanie kursu zakończone. Masz najnowsze wersje oprogramowania (zarówno 810tki jak i apki na Androida)?
Edge 810 w wersji 6.30
Garmin Connect na Androida w wersji 4.13.3
Tak to u mnie wygląda: https://www.dropbox.com/s/ch2shum3zxntkaa/SVID_20181201_152941.mp4?dl=0
Nie da się nic optaszkować 🙁
No to tak nie mam. Spróbuj odezwać się do supportu Garmina – dosyć chętnie i szybko pomagają.
Serwis mówi, że „jest to problem z GC 4.13. Dużo osób to zgłosiło, więc bug jest priorytetowy. Jedyne co mogę poradzić, to czekać na kolejną wersję Garmin Connect.”